środa, 7 czerwca 2017

Rozdział 31

*Lucy*
   Tydzień od rozstania z Louisem. Minął cholerny tydzień, a ja chodzę po domu jak obłąkana, a gdy patrzę w lustro na swoje odbicie widzę tylko wrak dziewczyny. Musiałam prosić dziekana o wolne, które niechętnie mi dał, ale nie miałam innego wyboru. Na uczelni zachowywałam się tak jakby mnie tam nie było. Nie mam kontaktu z nikim. Nawet z mamą, która od czasu do czasu wejdzie do mojego pokoju, żeby zanieść mi jedzenie i sprawdzić jak się czuję, ale mój stan jest bez zmian. Czuję się jak nikt. Louis wydzwania do mnie po kilkanaście razy dziennie chcąc prosić o wybaczenie, którego nie potrafię mu dać. Zdradził mnie, a ja boję się, że jeśli zmienię zdanie i wrócę do niego on zrobi mi to znowu. Po raz kolejny ulegnie Jane. Mimo to nie potrafię powiedzieć, że to definitywny koniec naszego związku. Nie raz przyłapuję się na myśleniu o tym kiedy się spotkamy, a potem uświadamiam sobie, że przecież z nim zerwałam i nie ma już nas. Ale ja dalej go kocham. Nie potrafię o nim zapomnieć.
   Telefon na półce wydał z siebie dźwięk informujący o nowej wiadomości. Zerknęłam na wyświetlacz będąc pewna, że to kolejna wiadomość od Louisa, ale okazało się, że to nie to. To jedynie Kate z pytaniem czy chcę gdzieś z nią dzisiaj wyjść. Ona też pisze do mnie praktycznie codziennie z tym samym pytaniem, ale ja nie chcę nikogo widzieć, a przynajmniej na razie mimo, że powiedziałam jej już dzień po zerwaniu z Lou, że jestem jej wdzięczna za dostarczenie mi dowodów i przepraszam za moje wcześniejsze wyrzuty.
 ,, Nie dzisiaj Kate. Nie mam na to siły"
   Wystukałam szybką odpowiedź i odłożyłam telefon z powrotem na miejsce.
   Nadchodzi zima. Dzień znów zaczyna szybko się kończyć i już o godzinie 18 na niebie pojawia się księżyc w kształcie półkola. Zaczęłam zastanawiać się co będę robić tego wieczoru. Czy znów będę oglądać zdjęcia z Louisem i wspominać jaka cudowna z nas była para pochlipując przy tym w poduszkę czy może obejrzę kolejny sezon ,, Z kamerą u Kardashianów". Ostatnio nie mam nic innego do roboty mimo, że obiecałam dziekanowi, że po moim urlopie przyjdę na zajęcia wykuta wszystkich nazw istniejących przy nagrywaniu filmu, ale nie sądzę, żebym to zrobiła. Jest ich bardzo dużo, a ja nie mam do tego ani siły ani motywacji. Kiedyś moją motywacją był Louis, to dla niego chciałam stać się najlepszą reżyserką lub aktorką w Wielkiej Brytanii jeżeli nie na całym świecie, ale teraz go straciłam... Lub on stracił mnie. Chyba oboje straciliśmy się nawzajem.
   Nagle do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Pomyślałam, że dawno nie widziałam już Zayna, nie dzwoniliśmy do siebie ani nie pisaliśmy, więc czemu by go dziś nie odwiedzić? Mówiąc, że nie chcę widzieć nikogo, nie miałam na myśli jego. Zayn był osobą przy której bez względu na okoliczności przyjemnie było przebywać, dlatego nie wiele więcej myśląc wstałam z łóżka poprawiłam lekko zepsutą fryzurę, wzięłam to torebki kilka potrzebnych rzeczy i wyszłam ze swojego pokoju.
   Mama siedząca na dole na mój widok rozpromieniła się i podniosła z kanapy. Już dawno nie widziała mnie na dole, w ułożonych włosach i bez przygnębienia na twarzy.
  - Wychodzisz gdzieś córeczko? - zapytała.
  - Idę do Zayna. - odparłam siląc się na delikatny uśmiech w jej stronę. Chciałam choć trochę przypominać wesołą i szczęśliwą dziewczynę, którą byłam jeszcze tydzień temu przed swoim największym życiowym rozstaniem i nie tylko moim. Prasa wciąż żyje tym wydarzeniem i teraz nagłówek prawie każdej gazety zaczyna się od słów: Louis Tomlinson i Lucy Swan rozstali się!. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że paparazzi od kilku dni uporczywie stoją pod moim domem, a gdy tylko gdzieś wyjdę lub zwyczajnie wystawię głowę przez okno chcąc sprawdzić jaka jest pogoda zadają mnóstwo pytań i robią mi masę zdjęć oślepiającymi fleszami.
  - Do Zayna i Kate? - spytała zaciekawiona mama.
  - Nie, mówiłam ci, że Kate już nie mieszka z Zaynem. Oboje wyprowadzili się z rodzinnego domu.
  - Faktycznie. W każdym razie pozdrów ich oboje, zwłaszcza Kate i jej maluszka w brzuchu. - uśmiechnęła się.
  - Jasne mamo.
                                                                       ***
   Droga do nowego domu Zayna nie jest długa, jednak mimo to, gdy dotarłam już pod samą bramę zaczęłam odczuwać ból w stopach. Ochroniarz pilnujący całego osiedla apartamentowców po krótkiej weryfikacji wpuścił mnie na teren i wskazał w którą stronę mam się udać. Wreszcie udało mi się dotrzeć pod drzwi z numerem 313.Nacisnęłam dzwonek i czekałam na to, aż Zayn mi otworzy. Byłam tym lekko zestresowana, ponieważ wcześniej nie uprzedzałam go o swojej wizycie co oznaczało, że w tym momencie może mieć gościa, a ja wyjdę na nachalną laskę.
  Nacisnęłam dzwonek po raz drugi, gdy przez dłuższy czas nadal nikt mi nie otwierał, a w głębi apartamentu Zayna nie było nikogo słychać. Wreszcie rozległ się odgłos kroków a kilka sekund później drzwi stanęły otworem.
  - Lucy? Co ty tu robisz? - zdziwił się na mój widok.
  - Przyszłam cię odwiedzić jeśli nie masz nic przeciwko. Wiem, że powinnam najpierw zadzwonić, ale...
  - Nieważne, wejdź. - Zayn zaprosił mnie gestem i zamknął za nami drzwi.
  - Przyszłam w nieodpowiednim momencie? - spytałam widząc jego dziwny, nieodgadniony wyraz twarzy. Wyglądał mi na trochę przygnębionego albo też czymś zdenerwowanego. Byłam ciekawa co przyprawiło go o taki nastrój.
  - Wszystko jest w porządku. - odparł wymijająco.- Napijesz się czegoś?
  - Soku.
   Zayn pokiwał głową i poszedł w stronę kuchni.
  - Co cię tu sprowadza tak późno? Oczywiście nie mam nic przeciwko, po prostu pytam.
  - W zasadzie to... potrzebowałam czyjegoś towarzystwa i tyle. - wzruszyłam ramionami. Zaczęłam myśleć, że może odwiedziny brata Kate nie były dobrym pomysłem. Zayn był dzisiaj inny i w dodatku wydawało mi się, że moja obecność jest dla niego zbędna mimo jego zapewnień.
  - Kate zanudziła cię już opowieściami o remoncie pokoiku dla Melanie? - spytał uśmiechając się pierwszy raz od naszego przywitania i stawiając przede mną szklankę pomarańczowego soku w kryształowej szklance, którą nie raz widziałam w domu państwa Parkerów.
  - Melanie? - zapytałam spod uniesionych brwi.
  - Takie imię niedawno wybrała razem z Justinem dla dziecka.
  - Nie widziałyśmy się już od tygodnia, nie rozmawiałam z nią.
  - Oh, Kate nic mi o tym nie wspominała.
   Zayn spojrzał na mnie uważnie. Przez chwilę skanował mnie wzrokiem, a potem powiedział:
  - Wyglądasz na zmarnowaną. To przez Louisa?
  - Źle przeżywam to rozstanie. - westchnęłam.
  - Jeśli to cię pocieszy, to ja też mam za sobą rozstanie z drugą połówką.
   Momentalnie odsunęłam szklankę od ust i położyłam ją na blacie, a następnie przekierowałam całkowicie zaskoczone spojrzenie na bruneta.
  - Zerwałeś z Gigi? - spytałam.
  - W zasadzie to ona podjęła tą decyzję. Już od pewnego czasu między nami nie układało się dobrze.
  - Przykro mi. - powiedziałam zasmucona i pogłaskałam Zayna po plecach. On i Gigi byli doskonałą parą. Razem wyglądali tak uroczo, a w dodatku Gigi była naprawdę świetną dziewczyną. Wiele razy rozmawiałyśmy razem, kiedy przesiadywałam u Kate. Robiłyśmy swoje babskie wieczory i chodziłyśmy razem na zakupy. Kiedyś pomagałam nawet wybrać Gigi seksowną bieliznę na romantyczny wieczór z Zaynem, dlatego ta informacja była dla mnie nie małym zaskoczeniem.
  - Zapalisz ze mną? - zapytał po pewnym czasie, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Mimo, że z reguły nie palę, pokiwałam głową i wyszliśmy razem na balkon.
  Zayn włożył do buzi końcówkę papierosa i podpalił go, następnie podając zapalniczkę mi.
  - Kate zawsze zabraniała mi palić. - powiedział wypuszczając dym z ust.
  - Więc tego nie robiłeś? - spytałam uśmiechając się pod nosem.
  - Robiłem, ale tylko kiedy nie patrzyła. Chociaż ona zawsze miała sposoby, żeby się o tym dowiedzieć. Przed nią nie można nic ukryć.
   Przez chwilę między nami zapadło milczenie. Jedyne co było słychać to tylko świst po wypuszczaniu dymu z ust i hałas przejeżdżających samochodów. Na początku myślałam, że Zayn za chwilę się odezwie, ale kiedy tego nie zrobił a cisza zaczęła być coraz bardziej niezręczna postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i zadać mu pytanie prosto z mostu.
  - Dlaczego ty i Gigi zerwaliście? Przestaliście się kochać?
  Zayn spojrzał na mnie, wyrzucił swojego wypalonego już papierosa przez balustradę i wziął głęboki oddech.
  - Wiesz, że Gigi jest fotomodelką, prawda?
   Pokiwałam głową.
  - Miała coraz więcej wyjazdów, coraz rzadziej się spotykaliśmy, a na dodatek przyczepił się do niej jakiś fagas, którego nie znosiłem. Wielokrotnie robiłem jej z tego powodu wyrzuty, ale ona totalnie mnie olewała. Po swoim ostatnim powrocie, kiedy odebrałem ją z lotniska oznajmiła mi, że to koniec. Powiedziała mi, że ma dosyć moich ciągłych scen zazdrości i chce skupić się tylko i wyłącznie na swojej karierze.
  - Nie próbowałeś jej odwlec od tej decyzji, przepraszać, cokolwiek? - spytałam.
  - Nie. Zwyczajnie pozwoliłem jej odejść. A co zaszłą między tobą a i Louisem?
  - Zdradził mnie. Kate ci nie mówiła?
  - Mówiła, ale nie znam szczegółów.
  - Kate przyłapała go na tym, kiedy uprawiał seks ze swoją byłą przyjaciółką z korzyściami, jeśli wiesz co mam na myśli. Louis próbował mnie przepraszać i błagać, żebym go nie zostawiała, ale ja nie mogłam dalej z kimś takim żyć. To obrzydliwe co zrobił.
  - Kochasz go jeszcze?
  - Sama nie wiem. - westchnęłam. - Miłość jest przereklamowana.
 - Zdecydowanie. - pokiwał głową Zayn. - Wejdźmy do środka, robi się zimno.
   Zayn zamknął za nami balkon i usiadł na wielkiej, puchatej kanapie. Czasami zastanawiałam się po co wynajął tak wielki apartament skoro mieszka w nim sam. Może wynajął go z myślą, że wprowadzi się tu razem z nim Gigi kiedy jeszcze byli szczęśliwą parą. Tak mi go szkoda.
  - Siadaj. - Zayn poklepał miejsce obok siebie i pociągnął mnie za rękę, żebym usiadła, lecz zamiast tego wylądowałam na jego kolanach.
  Początkowo byłam tym nieco zawstydzona, ale słysząc śmiech Zayna rozluźniłam się i odwróciłam w jego stronę wciąż nie schodząc z jego kolan.
  - Już drugi raz lądujesz na moich kolanach, może to coś znaczy? - uśmiechnął się przekrzywiając głowę w bok.
  - Może. - uśmiechnęłam się.
   Wydawało mi się, że rozmowa między naszą dwójką zamienia się w flirt, dlatego w głowie od razu zganiałam się za to przypominając sobie o tym, że obydwoje jesteśmy zajęci, jednak chwilę potem zdałam sobie sprawę, że przecież już tak nie jest. Ja nie jestem w związku z Louisem, a Zayn nie jest z Gigi. Obydwoje jesteśmy wolni więc...
  - Zawsze mi się podobałaś. - wypalił nagle Zayn przysuwając mnie bliżej swojej twarzy i umięśnionego torsu widocznego przez cienką koszulkę.
  - Jak to? - spytałam z niedowierzaniem.
  - Kiedy miałyście po 16 lat zacząłem dostrzegać w tobie kobietę, a nie tylko jedną z przyjaciółek Kate, ale nigdy nie dałem ci tego odczuć ani nie próbowałem cię uwodzić, bo wiedziałem, że to niewłaściwe. Byłaś przyjaciółką mojej młodszej siostry, dlatego trzymałem się na dystans, ale teraz...Teraz już nie muszę.
   Otworzyłam ze zdziwienia usta. Nigdy nie podejrzewałam Zayna o jakiekolwiek uczucia do mojej osoby. Zawsze był tylko starszym bratem Kate, którego czasem lubiłam podglądać bez koszulki razem z Lily, gdy opalał się w ogrodzie. Czasami wyobrażałyśmy sobie, gdy Kate nie było z nami jak to by było być w związku z jej bratem, ale tłumaczyłam sobie to później jako coś normalnego, buzujące hormony w wieku dojrzewania i nic poza tym. Ale teraz...
   Nagle Zayn zbliżył się niebezpiecznie blisko mojej twarzy i docisnął swoje usta do moich. Początkowo nie zamierzałam oddawać tego pocałunku, ale po chwili mój mózg przestał całkowicie wykonywać swoje obowiązki i leżałam pod starszym bratem swojej najlepszej przyjaciółki, całując się z nim namiętnie na kanapie w jego własnym domu.
  - Zayn...- wydyszałam pomiędzy przerwami od gorących pocałunków i dotykania mojego ciała. - My nie powinniśmy, niedawno oboje przeżyliśmy rozstania, a ja...
  - Ćśś. - Zayn położył palec na moich ustach. - Jesteśmy dorośli, w tym co teraz robimy nie ma nic złego.
   Następnie znów przyssał się do moich ust wkładając mi do nich swój język i podwijając moją bluzkę coraz wyżej. Wodził palcem wzdłuż linii mojego podbrzusza, a potem dotykał moich piersi wkładając mi ręce pod stanik. Nie chcąc pozostać mu dłużna zdjęłam z niego bluzkę odrywając się od jego ust i zaczynając składać mokre pocałunki na jego nagiej klatce piersiowej.
   W pewnym momencie Zayn wstał i podał mi rękę.
  - Chodź. Dokończymy to w mojej sypialni. - powiedział  podnosząc kącik ust do góry, a ja pokiwałam głową idąc za nim. Jesteśmy dorośli, więc w tym co teraz robimy nie ma nic złego.
                                                                 ***
   Budząc się nie rozpoznałam pomieszczenia w którym jestem. Dopiero na widok śpiącego obok mnie bruneta z tatuażami na rękach i torsie przypomniało mi się wszystko co się wczoraj między nami wydarzyło. Uprawiałam seks z Zaynem. To właśnie się stało.
   Pewnie jesteście ciekawi czy tego żałowałam. Otóż nie. Seks ze z Zaynem był wspaniały, a ja nareszcie poczułam jak odżywam po swoim rozstaniu. Nie mogę w końcu cały czas chodzić smutna, z głową gdzieś daleko w chmurach, pogrążona w całkowitej depresji przez to, że mój były chłopak okazał się świnią. Chce wrócić do normalnego życia, zapomnieć o Louisie i skupić się na studiach - oto co planuję na przyszłość.
   Korzystając z tego, że mój kochanek pogrążony był jeszcze w letargu postanowiłam rozejrzeć się nieco po jego sypialni. Wstałam ostrożnie z łóżka, założyłam na siebie wczorajszą bieliznę rzuconą wczorajszego dnia w pośpiechu obok łóżka i zaczęłam chodzić po pokoju. Na ścianie była powieszona ramka ze zdjęciami. Były w niej cztery fotografie jego i Kate, a na komodzie stało pojedyńcze zdjęcie samej Kate pochodzące z jednej z jej sesji zdjęciowych zanim zaszła w ciąże. Zastanawiałam się co by się stało gdyby jedno z nich musiało zamieszkać gdzieś za granicą. Pewnie oboje by nie wytrzymali, są od siebie uzależnieni, to dwie papużki nierozłączki. Nic dziwnego, że Zayn zamieszkał w tej samej dzielnicy co jego siostra. Bez niej nie byłby w stanie wytrzymać. Swoją drogą to naprawdę urocze, że łamią stereotypy typowych relacji rodzeństwa i pokazują, że brat i siostra mogą być dla siebie jak najlepsi przyjaciele.
   Obok komody stała wielka szafa. Jestem pewna, że byłaby w stanie pomieścić garderobę trzech osób. W sypialni znajdowała się też osobna łazienka. Nie zaglądałam do niej jednak, ponieważ uważam, że łazienka, to osobiste pomieszczenie do którego nie powinno się zaglądać bez zgody właściciela. Rolety i firanki były w kolorze waniliowym podobnie wszystko tutaj. Zayn musi lubić ten kolor. Jedyną rzeczą która odznaczała się na tle delikatnej wanilii był szary, puchaty dywan wyłożony przed łóżkiem. Chciałam zobaczyć przez szybę jak wygląda balkon w sypialni Zayna, jednak zanim zdążyłam to zrobić on otworzył oczy i wyszeptał moje imię. Szybko więc odwróciłam się od okna i z powrotem weszłam do łóżka.
  - Dawno wstałaś? Czemu mnie nie obudziłaś? - zapytał bawiąc się moimi zwisającymi włosami.
  - Tak słodko spałeś, a ja postanowiłam się trochę tu rozejrzeć. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie z tego powodu zły?
  - Oczywiście, że nie. Podoba ci się w mojej sypialni?
  - Bardzo. - pokiwałam z uśmiechem głową.
  - Połóż się jeszcze. - wymamrotał Zayn, ciągnąc mnie na swoje ciało. Ułożyłam swoją głowę na jego torsie, a on objął mnie ramieniem. Na chwilę przymrużyłam oczy, a potem przypomniało mi się, że w tej pozycji zawsze leżałam z Louisem. Zawsze.
   Podniosłam się więc i wyplątałam z jego ramion tym samym spotykając się ze zdziwionym wzrokiem Zayna.
  - Coś nie tak? - zapytał.
  - Nie wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się odpowiadając mu w myślach Tak Zayn jest coś nie w porządku, nie chcę na tobie leżeć w ten sam sposób w jaki zawsze leżałam na Louisie. Może nie jesteśmy już razem, ale ty nie możesz robić tego co on. Nie możesz zachowywać się jak on i nie możesz próbować być jak on, bo nigdy nim nie będziesz. - Zapatrzyłam się w twoje zdjęcia z Kate. - zmyśliłam.
   Zayn uwierzył w moje małe kłamstewko i uśmiechnął się na widok zdjęć z siostrą.
  - Są z mich urodzin, już nieco podstarzałe, ale gdybym odważył się powiesić zdjęcia, kiedy Kate miała już widoczny brzuszek zabiłaby mnie za to na miejscu.
  - Ma aż takie kompleksy przez ciąże?
  - Wcześniej była modelką, rozpoczynała swoją wielką karierę, nagłe zajście w ciąże bardzo pokrzyżowały jej plany. Dopiero od niedawna zaczęła się cieszyć, że zostanie mamą, ale kompleks na punkcie jej figury pozostał. - westchnął Zayn. - Na tamtym zdjęciu. - wskazał na komodę. - Pozuje dla Cosmopolitan, to była jej ostatnia sesja. Postawiłem je, bo jest na nim taka uśmiechnięta. Uwielbiam patrzeć na nią kiedy jest szczęśliwa.
  - Naprawdę ją kochasz. - stwierdziłam wygrzebując się z łóżka.
  - Nawet nie wiesz jak bardzo. Mógłbym oddać za nią życie.
  - Nie masz się w co ubrać? - spytał Zayn widząc jak odrzucam bluzkę, którą miałam na sobie wczoraj. Nie chciałam jej zakładać, była cała pogięta po nocy spędzonej na podłodze, a w dodatku nie pachniała już świeżością.
  - Znajdę ci coś, poczekaj. - powiedział podchodząc do szafy.
   Po chwili Zayn wyciągnął z niej śliczną, burgundową bluzkę z naszytym na niej logo adidasa i podał ją mi.
  - Skąd masz damskie ubrania w szafie?
  - Kate czasami u mnie nocuje i zapomina zabrać później swoich rzeczy. - wzruszył ramionami.
  - A jeśli przyjdzie po nią dzisiaj? Nie może się dowiedzieć o tym co się stało...
  - Nie przyjdzie, bo to ja przychodzę do niej. Poza tym zostawiła tu ją już ładne dwa tygodnie temu, przy takiej ilości ubrań jaką posiada nawet nie pamięta czy w ogóle coś u mnie zostawiła albo gdziekolwiek indziej.
  - Rozumiem, - pokiwałam głową zakładając bluzkę przez głowę. Miała na sobie mocny, kwiatowy zapach perfum Kate, które zaczęła używać od pewnego czasu i szybko stały się jej ulubionymi. Kiedyś psikała się tymi samymi perfumami co Lily, obie lubiły intensywne zapachy, ale od razu po jej śmierci przestała i wyrzuciła flakonik wymieniając go na inny, ponieważ perfumy sprawiały, że przypominała sobie o zmarłej przyjaciółce co było dla niej bardzo bolesne podobnie jak i dla mnie.
  - Lubisz naleśniki? - zapytał Zayn nakładając na siebie świeże ubrania.
  - Wolę zjeść kanapki. - odparłam przywracając we wspomnieniach momenty kiedy jadłam naleśniki z nutellą razem z Louisem. Zawsze potrafiłam się nimi ubrudzić i wtedy Lou ścierał mi kciukiem resztki czekolady z buzi, a potem całował mówiąc, że jestem piękna. Kochałam kiedy mi to mówił tak samo jak kochałam jego...
  - Jasne, zaraz jakieś zrobię, a ty skorzystaj z łazienki jeśli masz ochotę. Są tam jakieś kosmetyki Kate, jeżeli będziesz ich potrzebować.
  - Dzięki. - rzuciłam w stronę Zayna i podążyłam w kierunku zamkniętego pomieszczenia.
  - Wy nawet śpicie razem? - zaśmiałam się zdając sobie sprawę z tego, że skoro ubrania mojej przyjaciółki są w szafie jej brata, a jej kosmetyki w jego łazience to znaczy, że śpi właśnie w tej sypialni kiedy go odwiedza.
  - Nie. - Zayn również parsknął śmiechem. - Ja śpię w pokoju obok, a ona w moim. Nie lubi spać w pokoju, który nie jest ,,zamieszkany". - Zayn pokazał cudzysłów w powietrzu. - Mówi, że jest w nim tak pusto i ponuro jak w kostnicy, chociaż moim zdaniem kostnica nie jest pusta, bo są w niej martwe ciała. Co najwyżej ponuro, ale ona zawsze miała swoje własne teorie.
  - Rozumiem. - uśmiechnęłam się. - Pójdę już do łazienki.
  - Jasne.
   Po śniadaniu zdecydowałam wrócić do domu dziękując Zaynowi za pyszne śniadanie. Zaoferował mi, że podwiezie mnie do domu, ale odmówiłam, ponieważ wiedziałam, że gdy tylko fotoreporterzy czekający pod moim domem dniami i nocami zobaczą obce auto i mnie z niego wysiadającą nie przepuszczą takiej okazji i już następnego dnia sprzedadzą gazetom różne niestworzone rzeczy, podczas gdy moim celem było uciszyć zamieszanie w związku z moim i Louisa zerwaniem.
  - Jeszcze raz dziękuje ci Zayn. - powiedziałam stojąc przy drzwiach.
  - Nie ma sprawy, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Co powiesz, żebyśmy jutro wyszli razem do kina?
  - Nie wiem, mam dużo nauki do nadrobienia. - odparłam od razu. Rzeczywiście powinnam zabrać się już za wertowanie książek co dało mi doskonałą wymówkę, żeby ominąć spotkanie. Bardzo lubiłam Zayna i lubiłam spędzać też z nim czas, ale od samego rana miałam wrażenie, że wczoraj zrobiliśmy coś niewłaściwego, dlatego potrzebowałam trochę odpoczynku od jego towarzystwa na poskładanie myśli.
  - Rozumiem. - westchnął zawiedziony. - Ale jeśli znajdziesz jednak trochę czasu, odezwij się.
  - Oczywiście. - posłałam mu uśmiech i wyszłam dając mu krótkiego buziaka w policzek.
   Kiedy dotarłam do domu zza krzaków wyłoniło się kilku ludzi z aparatami celującymi we mnie. Zasłoniłam się wolną ręką i powtarzając w kółko ,,bez komentarza" wdarłam się do domu szczelnie go za sobą zamykając.
   Na blacie leżała kartka z napisem ,,Obiad w lodówce ~ Mama". Nadal zostawiała mi tego typu kartki mimo, że tyle razy powtarzałam jej, że będąc osobą pełnoletnią wiem już gdzie co jest i co mam zrobić. Pewnego razu napisała mi na kartce instrukcje jak ugotować makaron, a obok niej jak odgrzać gołąbki. Wtedy naprawdę się zezłościłam.
   Zrezygnowana podeszłam do lodówki i otworzyłam ją w celu wybadania mojego dzisiejszego posiłku. Nie dane mi jednak było zbyt długo cieszyć się widokiem apetycznych paluszków rybnych, ponieważ rozległo się głośne pukanie do drzwi.
  - Dlaczego zawsze wszyscy muszą mi przeszkadzać. - mruknęłam sama do siebie idąc w kierunku dochodzących odgłosów.
  - Chwile! - krzyknęłam do natarczywego gościa. - Pali się? - zapytałam otwierając drzwi i w jednej chwili zamarłam.
  - Po co tu przyszedłeś, Louis? - zapytałam chłodno.
  - Wpuścisz mnie do środka? Przed chwilą napadła mnie cała zgraja paparazzich.
   Z niechęcią uchyliłam drzwi i pozwoliłam mojemu gościowi wejść, chociaż był on ostatnią osobą, z którą chciałam teraz rozmawiać, a wiedziałam, że prędko stąd nie wyjdzie. Za dobrze go znałam po ośmiu miesiącach związku.
  - Wiem, że nie cieszysz się na mój widok, ale...
  - Przynajmniej raz mówisz do rzeczy. - westchnęłam.
   Louis wypuścił powietrze.
  - Tęsknie za tobą Lucy. - powiedział przybliżając się w moją stronę, na co zareagowałam robiąc dwa kroki do tyłu.
  - Nie podchodź do mnie. - warknęłam.
  - Wiem, że bardzo cię skrzywdziłem i nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję. Musisz mi uwierzyć, że wciąż cię kocham, nie mogę cię stracić.
  - Louis, ty już mnie straciłeś. Tydzień temu, nie pamiętasz?
  - Pamiętam, dlatego chcę to teraz odbudować. Tyle razy próbowałem się do ciebie dodzwonić,ale ty nie odbierasz moich telefonów. Kilka razy byłem pod twoim domem, ale ciebie nie było. Zostawiłem ci kwiaty na wycieraczce z liścikiem, widziałaś je?
  - Tak. - odparłam przypominając sobie wielki, czerwony bukiet róż na wycieraczce kiedy wracałam ze sklepu. Od razu wyrzuciłam je do kontenera na śmieci, a liścik z przeprosinami i błaganiami podarłam i pozwoliłam rozwiać kawałeczki papieru wiatrowi.
  - Błagam cię musisz mi wybaczyć. - prosił Louis klękając na kolanach. Spojrzałam na niego i przez chwilę zrobiło mi się go żal, widząc ten ból i rozpacz w jego błękitnych oczach. Miałam szczerą ochotę rzucić mu się w ramiona i powiedzieć, że już wszystko dobrze, ale przecież sama przespałam się z kimś innym. Nie mogłabym spojrzeć sobie w oczy, gdybym wróciła do niego pamiętając każdy szczegół ze swojej nocy u Zayna.
  - Nie ma już nas i nigdy nie będzie, pora, żebyś wreszcie to sobie uświadomił, a teraz możesz opuścić mój dom. - warknęłam odwracając się do niego plecami, ponieważ w moich oczach zaczęły zbierać się powoli łzy. Nie chciałam go tak potraktować, nie chciałam kolejny raz mu odmówić, nie chciałam go ranić, ale nie miałam innego wyboru. Inaczej dowiedziałby się jaka naprawdę jest jego dziewczyna. Z kim śpi, tydzień po swoim rozstaniu, z kim postanowiła się zabawić i odstresować.
   - Powiedz, że mnie już nie kochasz. - powiedział, stając za mną.
  - Co? - spytałam odwracając się w jego stronę i napotykając jego oczy pełne nowej nadziei.
  - Powiedz mi prosto w oczy, że mnie nie kochasz, a zostawię cię w spokoju. - powtórzył spokojnie.
  - Kocham cię, ale nie możemy być już razem. - odparłam zamiast tego.
  - Dlaczego nie? - spytał rozpaczliwie, - Obiecuję, że zrobię dla ciebie wszystko, nigdy więcej cię nie skrzywdzę, Lucy...
  - Musisz już iść, Louis. - szepnęłam.
  - Nie wyjdę. - pokręcił głową.
  - Wyjdź.
  - Nie. wyjdę.
  - Wyjdź! - krzyknęłam i od razu potem upadłam czując okropny ból w podbrzuszu jakby ktoś rozdzierał mi brzuch nożem.
  - Lucy! - Louis krzyknął i od razu znalazł się obok mnie patrząc na mnie z paniką w oczach. - Ty krwawisz. - powiedział przerażony. Było to ostatnie zdanie, które od niego usłyszałam, ponieważ później zamknęłam oczy tracąc kontakt z rzeczywistością.
  Nastepny rozdzial: 8 czerwca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz